sobota, 21 czerwca 2014

Chapter 2

- Co Ty zrobiłaś?! - krzykną chłopak. Jego piękna na pewno droga koszula była cała poplamiona. Patrzył na mnie wzrokiem zabójcy.
- Ja..., ja przepraszam..., no bo ja...
- Jak mogłaś wylać sok jabłkowy?! On jest taki pysznyyy! - powiedział chłopak, przerywając mi. Całe szczęście, ponieważ nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Ten chłopak był dziwny. W ciągu kilku sekund zmieniał mu się nastrój, po prostu jak kobieta w ciąży.
- Wiem, że jest pyszny. - odpowiedziałam spokojnie.
- Chciałabym Cię bardzo przeprosić za tą poplamioną koszulę. Ostatnio jestem jakoś rozgarnięta... - kontynuowałam.
- Nic, spoko - byłam bardzo zdziwiona jego spokojem.
- Jakbym mogła Ci się jakoś odwdzięczyć, to...
- Tak, tak!!! - uśmiechnęłam się mimowolnie z jego entuzjazmu.
- A więc?
- A więc tak: mój przyjaciel... szuka... dziewczyny,. i ja mam mu pomóc... I jemu podobasz się Ty... - na te słowa... mmm.. posmutniał?
- Jaki to ma związek z Tobą?
- Ma i to duży. Muszę Cię z nim umówić, bo inaczej on mnie zniszczy. Rozumiesz? - teraz był poważny, i znów zmienia nastrój...
 - Ok, ok już spokojnie. Spotkam się z nim. Mam nadzieję, że będzie choć w tak połowie przystojny jak Ty - czy ja z nim właśnie... flirtowałam? Chłopak na moje słowa zarumienił się.
- No nie wiem, nie wiem czy aż tak. Ale 10% może ma. - zaczął się śmiać. Był taki uroczy.
- A teraz mam kilka pytań: skąd jest? Gdzie mieszka? Do której klasy chodzi? Do której szkoły? Ile ma lat? Gdzie mam się z nim spotkać i...
- Moment, moment nie wyrabiam. Pochodzi z Londynu i tam mieszka. Chodzi do trzeciej klasy liceum i do tej szkoły. Ma 19 lat a spotkasz się z nim jutro o 20:00. Przyjedzie po Ciebie do domu.
- Aha to dzięki wszystko już o nim na początek wiem.
- No chyba nie bardzo.
- Jak to?
- Tak to.
- No powiedz!
- No pomyśl!
- Poddaje się.
- Nazywa się Zayn Malik. - chłopak wybuchł głośnym, zaraźliwym śmiechem.
"Emily ty idiotko" - pomyślałam i także zaczęłam się śmiać z własnej głupoty.
- A tak w ogóle to jestem Harry, Harry Styles.
- Emily Tomlinson.
- Jesteś siostrą Louisa?
- Tak...
- Tego Louisa?
- Jakiego?
- Gwiazdy sportowej naszej szkoły w piłkę nożną?
- Gwiazdą to bym go nie nazwała - powiedziałam z sarkazmem.
- Przestań! On jest zajebisty!!!
- Nie nie jest. - powiedziałam stanowczo.
- Jest!
- Nie!
- Tak
- Niech Ci będzie, ale i tak mam inne zdanie. Musze już iść na lekcje. Pa! - rzuciłam i odeszłam. Miałam dziś pięć lekcji. Pierwsza była historia.



- Dzień dobry.
- Dzień dobry. - odpowiedzieliśmy chórem nauczycielce.
- Ja nazywam się Trish Cowel. Możecie zająć swoje miejsca. - nie wiedziałam z kim mam usiąść, byłam w tej szkole po raz pierwszy, no może drugi licząc wczorajszy dzień, czyli początek roku szkolnego. Na końcu klasy zobaczyłam wolną ławkę w której usiadłam. Rozpakowałam swoje rzeczy po czym do klasy wpadł przystojny, zdyszany chłopak.
- Dzieee...ń.., dzień dobry, przepraszam za...., za spóźnienie.
- Nic się nie stało - kobieta posłała mu ciepły uśmiech. - Tam na końcu sali widzę wolne miejsce. Yyy...  Jak się nazywasz? - zapytała mnie nauczycielka.
- Emily Tomlin...
- Dobrze usiądziesz z Emily. - powiedziała stanowczo kobieta przerywając mi moją wypowiedź i nie pytając o zdanie. Chłopak podszedł i uśmiechnął się do mnie. Rozpakował swoje książki.
- Hej. - usłyszałam głos chłopaka. - Nazywam się Niall. - był takim słodkim blondynem (farbowanym)bardzo, bardzo,bardzo przystojnym. Mogłabym się zakochać.
- Cześć jestem Emily Tomlinson. - między nami zapadła niezręczna cisza. Nie wiedziałam co powiedzieć.
- Proszę przeczytajcie dokładnie te formularze zaraz je omówimy. - kobieta przeszła po klasie i rozdała każdemu uczniowi z 20 stron jej nudnego zakresu z czego będzie uczyć, pytać. Ile przewiduje sprawdzianów w półroczu, co ile one będą. Szczerze? Nie interesowało to mnie zbytnio. Moją uwagę przykuł Niall. Gapiłam się na niego całą lekcję.Był bardzo interesujący i tajemniczy.  Z transu wyrwały mnie słowa nauczycielki.
- Dobrze na dziś koniec. Możecie się spakować. - Chwilę później zadzwonił dzwonek i poszłam szukać następnej klasy gdzie miała się odbyć matematyka. Szłam, szłam i szłam, aż w końcu się zgubiłam w labiryncie korytarzy. Wyjęłam z torby plan szkoły, gdy ktoś złapał mnie za rękę.
- Hej mała - usłyszałam głos zza siebie. - teraz pójdziesz z nami ok? - jakiś mężczyzna objął mnie od tyłu.
- Nie jestem mała zacznijmy od tego, i nigdzie z wami nie pójdę!!! - byłam typem kujona, co roku miałam czerwony pasek i średnią po wyżej 5.00, więc nie chciałam na początek mieć spóźnień i podpaść nauczycielom.
- ZAMKNIJ SIĘ!!! PÓJDZIESZ ZE MNĄ!!!
- NIE! -poczułam jak dostałam czymś mocnym w głowę i upadłam na ziemię.



Hej kochani! Pod ostatnim postem nie było żadnego komentarza co mnie zasmuciło :(
Mam nadzieje, że pod tym będzie choć jeden!

Horankowa xx

środa, 18 czerwca 2014

Chapter 1

- Mamo przecież nie zjem tych wszystkich kanapek! - krzyknęłam gdy moja rodzicielka wkładała do mojej torby trzecią z kanapek.
- Oj tam, oj tam.
- Nie oj tam, oj tam. Czy Ty myślisz, że ja pożre te wszystkie kanapki na przerwie? No chyba nie chcesz, abym po mojej solówce zwróciła mój posiłek na kogoś z widowni?
- Oczywiście, że nie Emily. Ale przecież wiesz, że śniadanie to najważniejszy posiłek w ciągu dnia? Czy to takie dziwne, że się o Ciebie troszczę?- wow wie jak się nazywam! Moja matka była czasem opiekuńcza, aż za bardzo, a innego miała mnie kompletnie w poważaniu, nazywała dziwką i nic nie wartą szmatą. Dla niej ważna była tylko szkoła i oceny (MOJE) a nigdy nie zapytała mnie, czy jestem zakochana, czy w moim życiu wszystko ok? NIE! Ją to nie obchodziło! Ona jeszcze obwiniała mnie o utratę swojej kariery. Ile razy słyszłam o tym, że gdyby nie zaszła w ciąże to zaliczyłaby do końca prawo. Chciała być policjantką. Nie rozumiem jak dziecko mogło jej przeszkodzić w studiach? To w ogóle nie miało sensu, ale nie wnikam. Ja raz na pół roku gdy wrócę do domu czyje zapach obiadu, który gotuje oczywiście moja... BABCIA. Gdy przyjeżdża do nas z dziadkiem zawsze matka zgrywa idealną rodzinę. Ugh...Paranoja. A do tego dziadkowie są rodzicami  mojego ojca z którym nie utrzymuje kontaktu. Nie narzekam na brak kasy. Bardziej zależy mi na miłości mojej matki, która wykupuje ją pieniędzmi. Raz w miesiącu przelewa mi na konto 2500 zł. Ale ja bardziej potrzebuje jej miłości niż kasy.
- Tak mamo wiem, że śniadanie to najważniejszy posiłek w ciągu dnia. I to dziwne, że się o mnie troszczysz, ponieważ nigdy nie robisz nam śniadania, tylko ja muszę wstać rano, żeby James zjadł coś treściwego, oraz, aby odprowadzić go do przedszkola. - odpowiedziałam.
-Nie gadaj tyle, bo pleciesz co Ci ślina na język przyniesie! Doskonale wiesz, że...
- O MÓJ BOŻE!! Jest już po ósmej, więc muszę już lecieć bo Darcy już pewnie na mnie czeka i pewnie wyklina, jak zwykle się spóźniam.- chwyciłam jabłko i pospiesznie wyszłam z kuchni. Zarzuciłam na siebie skórzaną kurtkę i włożyłam czarne conversy.
- Będę w domu o 20:00! Do zobaczenia! - rzuciłam, krótko i szybko wyszłam z domu. Szłam powoli. Nagle dotarłam do wielkiego budynku.
- No to zaczynamy nowe życie... - powiedziałam sama do siebie. Weszłam do liceum i na dobry początek wylałam na kogoś sok jabłkowy.. Podniosłam głowę wyżej i ujrzałam przystojnego chłopaka o szmaragdowych oczach i bujnych lokach. "Nie no nieźle Emily. Jesteś tu pierwszego dnia a już tyle spieprzyłaś!" - pomyślałam.




Witam Kochani!


Pierwszy raz piszę bloga i bardzo ważne są dla mnie wasze opinie i komentarze co do każdego rozdziału! Na początku dodam ok. 5 rozdziałów, jeżeli w komentarzach będą same negatywne (o ile wgl będą) zawieszę bloga. Jeżeli sytuacja będzie odwrotna to pragnę poinformować, że rozdziały będę starała się dodawać co tydzień (myślę, że w sobotę lub środę) To tyle od mnie! Czekam na kom :*

Horankowa xx